David Wurawa opowiada o pracy przy filmie „Jack Strong”, zrozumieniu historii własnego kraju i o tym, dlaczego płk. Kukliński jest dla niego jedną z najważniejszych postaci w najnowszej historii świata. Wurawę można było w tym roku spotkać w Gdyni na XIII Festiwalu NNW. Był jednym z jurorów Międzynarodowego Konkursu Filmów Fabularnych. Aktor, grający w produkcjach europejskich i międzynarodowych, pochodzący z Zimbabwe, kilka lat temu zagrał w filmie „Jack Strong” Władysława Pasikowskiego. Obraz został przypomniany w tym roku w Gdyni na pokazie specjalnym.
– Czy znalazłeś coś dla siebie grając w filmach historycznych?
Interesujące w pracy aktora na planie historycznego filmu jest to, że można wejść w buty naszych przodków. Daje to szerszą perspektywę na życie. Pokazuje, że na świecie nie ma niczego nowego. Ale żeby zrozumieć jak znaleźliśmy się tu i teraz, musimy spojrzeć w przeszłość, bo to pomaga zrozumieć drogę jaką przeszliśmy. Dla mnie to było istotne. Praca przy filmach historycznych, szczególnie z motywami politycznymi, jest dla mnie niezwykle interesująca. Dodatkowo, zrozumienie historii pomaga nie popełnić tych samych błędów. Historia nie jest linearna, często zatacza koło i z jakiegoś powodu mamy skłonność do powtarzania naszych pomyłek. Podczas pracy przy filmie „Jack Strong” otworzyły mi się oczy. Urodziłem się w Afryce, ciagle trwały walki przeciwko kolonializmowi. Musieliśmy zrozumieć naszą historię, żeby wiedzieć jak znaleźliśmy się w tym punkcie i dlaczego. Jak to się stało, że zostaliśmy skolonizowani? Z jakiego powodu? Nauka historii była więc niezwykle istotna, i dlatego istotne są filmy historyczne.
– Co cię najbardziej poruszyło w historii Kuklińskiego?
Historia Kuklińskiego jest dla mnie niezwykłym przykładem tego, jak być odważnym człowiekiem. Miał wszystko czego mógł chcieć – robił fantastyczną karierę, był jednym z ważniejszych i poważanych oficerów wojskowych, można powiedzieć, że był człowiekiem sukcesu. Gdyby był egoistą, mógłby po prostu powiedzieć „mam wszystko czego potrzebuję, mam duży dom, rodzinę, pieniądze”. Żyć wygodnie. Ale był człowiekiem sumienia. Wziął pod uwagę własne, indywidualne sukcesy, a także potencjał i gotowość rodaków. Spojrzał na wszystko z boku i stwierdził, że jeśli jest nawet najmniejsza szansa, iż jego osobisty wkład może odmienić losy milionów ludzi, to musi się tego podjąć. Było to całkowicie bezinteresowne i niesamowicie odważne. Dla niego potrzeby wielu były ważniejsze niż potrzeby jednostki. Dla mnie tak definiuje się bohaterów, bohaterskie czyny i bohaterskie poświęcenie. Kukliński jest idealnym przykładem bohatera.
– Czy wiedziałeś coś o nim przed pracą na planie „Jacka Stronga”?
Słyszałem co nieco, bo interesowałem się upadkiem Muru Berlińskiego i Żelazną Kurtyną. Kiedy przyjechałem do Europy, chciałem dowiedzieć się jak najwięcej o jej historii najnowszej, bo gdy przyjeżdża się w jakieś miejsce, warto zagłębić się w jego kulturę. Słyszałem więc i o Kuklińskim. Z powodu tego, czego dokonał, był dla mnie najważniejszą postacią w historii świata po II wojnie światowej. Przecież przyspieszył upadek Muru Berlińskiego i Żelaznej Kurtyny. Obiecał, że dostarczy kluczowe informacje i spełnił swoją obietnicę. A te informacje zmieniły cały świat, zarówno polityczny jak i społeczny.
Rozmawiał Kazimierz Łysiak
26 lat temu, 22 września 1997 roku wojskowa prokuratura umorzyła śledztwo przeciwko płk. Ryszardowi Kuklińskiemu, uznając, że współpracując z amerykańskim wywiadem, działał na rzecz Polski w stanie “wyższej konieczności”.
23 maja 1984 roku w tajnym procesie Sąd Warszawskiego Okręgu Wojskowego zaocznie skazał na karę śmierci i konfiskatę majątku płk. Ryszarda Kuklińskiego, który został uznany za winnego “zdrady państwa i dezercji”. Oficer Sztabu Generalnego Ludowego Wojska Polskiego przekazał wcześniej CIA informacje o przygotowaniach do wprowadzenia stanu wojennego w Polsce oraz plany tej operacji, a także inne tajemnice Układu Warszawskiego.