Bohater filmu „Chodźcie z nami”. Edward Janus gościem Festiwalu Filmowego NNW

przez Monika Tarka-Kilen

“To było tak, jakby mi „ktoś z góry” powiedział: „zrób to”. Jakby znak Bożej opatrzności. Ten 1 maja 1982 roku był tak naprawdę początkiem, zrozumieliśmy, że możemy się organizować nie bacząc na stan wojenny i że nie możemy się bać” – mówi Edward Janus festiwalowi Filmowemu NNW. Słynny gdański opozycjonista ponownie będzie gościem Festiwalu, który zacznie się w Gdyni 27 września 2023 roku i potrwa cztery dni.

EDWARD JANUS, OPOZYCJONISTA Z GDAŃSKA, OPOWIADA O SŁYNNYM KONTRPOCHODZIE SOLIDARNOŚCI, WALCE O WOLNĄ POLSKĘ I BOHATERACH DRUGIEGO PLANU, KTÓRZY MU POMAGALI.

Jak pan zaczął działać w Solidarności?

Pracowałem w Sopocie, w Zakładach Gazownictwa. Było tam dwunastu pracowników, z czego dziesięciu to stare komuchy. Więc o Solidarności można było zapomnieć. W 1980 roku w Domu Dziecka w Sztutowie chciano zrobić ośrodek wczasowy dla ludzi z PZPR, i wychowawcy poprosili mnie, bym pomógł ich wyratować z tej opresji. Pojechałem do MKZ w Gdańsku, bo tam był Dział Interwencji oraz Komitet Obrony Praw Dziecka, działali m.in. Danuta Lemiesz, Ania Walentynowicz, Gwiazdowie. Niestety Domu nie udało się uratować, ale działacze zaprosili mnie wówczas do współpracy. Miałem 25 lat i przypadkowo trafiłem do Solidarności.

Był pan jednym z organizatorów wielkiego pochodu Solidarności, który odbył się 1 maja 1982 roku w Gdańsku, jako sprzeciw wobec stanu wojennego. Skala tamtego wydarzenia zdumiała władze, kto wpadł na pomysł tego pochodu?

To był tzw. kontrpochód i nie był przez nikogo organizowany. Po prostu wpadłem na pomysł, żeby uruchomić coś takiego, jak przód pochodu i sam wybrałem ludzi, którzy mieli pilnować go z dwóch stron. Nie było to zaplanowane, raczej wyszło spontanicznie. Mieliśmy ulotki, ale same ulotki nie stworzą kontrpochodu, mogą tylko spowodować zadymę i dużo ludzi mogłoby ucierpieć. Proszę sobie wyobrazic w domu miałem kilogramy bibuły, powiększalnik, różnego rodzaju aparaty fotograficzne, odczynniki do wywoływania i utrwalania filmów, więc organizowanie jakiegoś kontrpochodu to szaleństwo. Ale to było tak, jakby mi „ktoś z góry” powiedział: „zrób to”. Jakby znak Bożej opatrzności. Ten 1 maja 1982 roku był tak naprawdę początkiem, zrozumieliśmy, że możemy się organizować nie bacząc na stan wojenny i że nie możemy się bać. W 2017 roku odszukał mnie w mediach społecznościowych Tomasz Bortkiewicz, zorganizował ekipę filmową i tak Ewa Żmigrodzka oraz Krzysztof Zwoliński zrobili film o tym kontrpochodzie – „Chodźcie z nami”. Był on pokazywany tu na Festiwalu.

Wobec prześladowań, aresztowań, nękania przez władze, zmuszony był pan wyjechać z kraju.
Co pan czuł wtedy? Wierzył pan, że kiedyś to wszystko się skończy, czy też wydawało się, że system komunistyczny będzie trwał wiecznie?

Kiedy mnie wypuścili z więzienia, dostałem pracę w Gdańsku, też w zakładach gazowych, ale jako kierownik zaopatrzenia. Muszę przyznać, że nawet komórka zakładowa PZPR była za przywróceniem mnie do pracy. Może więc bym w Polsce został, gdyby nie to, że znów wykorzystałem komunistyczny system. W lutym dostałem z miasta pismo, że można składać zamówienia na towary z okazji na Dnia Kobiet. Na liście były cytrusy, cukierki, czekolada – same rarytasy. Więc skleciłem podanie z zakładu o przydział. Wkrótce dostałem zawiadomienie, że wniosek odrzucono, gdyż te towary mogą dostać tylko pracownicy urzędu miasta, MO, ZOMO i PZPR. Napisałem więc kolejne pismo, w którym spytałem, w czym nasze kobiety z gazowni są gorsze… Poszedłem do prezydenta Gdańska i siedziałem pod drzwiami tak długo aż wyszedł i… podpisał. Ale już mieli na mnie oko – bo najpierw rozwaliłem im 1 maja, a potem 8 marca. Musiałem się meldować na posterunku, zaczęli się mścić, nakazali mnie zwolnić, wiedziałem, że nie mam już żadnego wyjścia. Pomyślałem, że pojadę do Niemiec, bo będę blisko jak system upadnie. Byłem pewien, że komunizm wisi na włosku, umiera. Ale Niemcy chcieli dowodu, że mam w rodzinie jakiegoś Niemca. Więc poszedłem do ambasady amerykańskiej i wyjechałem do USA.

Przyjeżdża pan z córką i zięciem po raz drugi na Festiwal, uhonoruje pan wychowawców z domu dziecka, czym dla pana jest powrót do Gdańska, do wolnej Polski?

Państwo Ignaciuk przechowali w Domu Dziecka te moje 35 kg bibuły, o których wspominałem. W tamtych czasach wykazali się odwagą i bezinteresownością. Bez tych i wielu innych bohaterów drugiego planu nie byłoby wolności.Muszę powiedzieć, że kiedy po tylu latach przylatuję z rodziną do Polski mam wysoko podniesione czoło. Dzięki postawie mojej i moich kolegów udało się wywalczyć wolną Rzeczpospolitą.

Rozmawiała Magdalena Łysiak

 

Patronat Honorowy nad 15. Międzynarodowym Festiwalem Filmowym NNW objął Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Pan Andrzej Duda
Organizatorami festiwalu są Stowarzyszenie Scena Kultury i Miasto Gdynia
Festiwal został Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszy Promocji Kultury
Festiwal współfinansowany jest przez Polski Instytut Sztuki Filmowej
Partnerem Generalnym 15. Festiwalu NNW jest Energa z Grupy ORLEN
Za wsparcie festiwalu dziękujemy również: Grupie PZU, Fundacji PKO Banku Polskiego, Fundacji BGK, Fundacji Grupy PKP
Partnerzy Instytucjonalni Festiwalu: Instytut Pamięci Narodowej, Instytut Strat Wojennych im. Jana Karskiego, Polska Fundacja Narodowa, Archiwa Państwowe, Filmoteka Narodowa – Instytut Audiowizualny
Patronem Medialnym Festiwalu jest Telewizja Polska S.A. oraz Polskie Radio i Polskie Radio 24
Dziękujemy również pozostałym Partnerom i Patronom Medialnym

Polecane artykuły

This website uses cookies to improve your experience. We'll assume you're ok with this, but you can opt-out if you wish. Akceptuj Czytaj więcej