Zdobywca “Złotej piłki”, nazywany “Napoleonem Futbolu” a wg. FIFA jeden ze 100 najwybitniejszych piłkarzy XX wieku. Przed meczem polskiej reprezentacji z Francją podczas Mistrzostw Świata w Katarze, warto przypomnieć sylwetkę legendarnego Kopy – wybitnego francuskiego piłkarza polskiego pochodzenia – Raymonda Kopy (Kopaszewskiego).
To postać tak wybitna i ważna dla francuskiego futbolu, że magazyn „France Football” obok rozdawania „Złotej Piłki” rozdaje także od kilku lat „Kopa Trophy” – nagrodę dla najlepszego zawodnika do lat 21. W 2019 roku nagroda została przyznana po raz perwszy, było to rok po śmierci Kopaszewskiego. „Trofeum Kopa”, z rąk żony zmarłego Kopy, przyznano wówczas Kilianowi Mbappé! Mbappé mówił wtedy, że to dla niego zaszczyt dostać nagrodę imienia człowieka, który tak jak on nie był rodowitym Francuzem i musiał przejść wyboistą drogę, aż osiągnął szczyt sławy.
Nad Sekwaną Kopa jest uważany za jednego z najwybitniejszych francuskich piłkarzy. Jest stawiany jest w jednym rzędzie z Michelem Platinim i Zinedinem Zidanem.
Raymond był wnukiem polskich emigrantów, którzy w 1919 r. wyjechali ze Śląska wraz z czwórką dzieci (jednym z nich był ojciec Raymonda – Franciszek Kopaszewski). Osiedli się w rejonie górniczym Noeux-Les-Mines na północy Francji. Ich przeznaczeniem, jak żartował póżniej Kopa, było kopanie węgla. „Jako młodzieniec byłem skazany na pracę w kopalni, bo byłem Polakiem” – mówił w jednym z wywiadów. Francuskie obywatelstwo dostaje dopiero w latach 50-tych, kiedy zostaje powołany do reprezentacji Francji.
W piłkę gra już jako nastolatek. W wieku 16 lat rozgrywa swój pierwszy wielki mecz w finale Pucharu północnej Francji w Bethunes. Jego drużyna, Noeux-Les-Mines nie jest w tym meczu faworytem, ale to Kopa strzela decydująca bramkę. Piszą o nim gazety, interesują się trenerzy. Nastolatek podpisuje kontrakt z drugoligowym klubem Angers SCO potem zostaje „sprzedany” do Stade de REIMS, który jest wtedy najlepszym klubem we Francji.
Stade gra z Ralem Madryt a trener Hiszpanów jest Kopą zauroczony. Odkupuje zawodnika i mówi w gazetach, że kupił NAJLEPSZEGO PIŁKARZA ŚWIATA. Tym trenerem jest legendany choć kontrowersyjny Santana Bernabeu. Z Realem Kopa zdobywa trzykrotnie w latach 50-tych Puchar Europy i dwukrotnie mistrzostwo Hiszpanii.
W 1958 r. Gra w reprezentacji Francji na Mistrzostwach Świata. Francuzi zdobywają brąz ale a Raymond Kopa zostaje wybrany najlepszym piłkarzem Mistrzostwa Świata 58 r. Tego samego roku dostaje „Złotą piłkę”. Co ciekawe, w reprezentacji Francji gra wówczas także inny piłkarz polskiego pochodzenia – Marian Wiśniewski. Jak póżniej wspomina Kopa w autobiografii, pewnego razu sam dla siebie zaczął liczyć, ilu piłkarzy w ówczesnej reprezentacji Francji ma polskie korzenie. Naliczył ich aż ośmiu.
Sam Kopa w latach 1952–1962 rozegrał 45 meczów w barwach reprezentacji Francji, strzelając w nich 18 bramek. Dwukrotnie (1954 i 1958) wziął udział w mistrzostwach świata, w sumie występując w 8 meczach tych rozgrywek, zdobywając w nich 4 gole.
W domu rodzinnym mówił po polsku i to właśnie ten język był jego pierwszym, jaki poznał. Chociaż później szybko tracił tę umiejętność. W jego autobiografii możemy przeczytać, że polscy dziennikarze wypominali Kopie akcent i ubogie słownictwo. Zarzucali mu wręcz, że zapomniał o swoim kraju. Kopa jednak ma o tym inne zdanie: „Nie, niczego nie zapomniałem. Po prostu nigdy nie umiałem, to wszystko!”. Warto tu wspomnieć, że w szkole nigdy nie był orłem. Był za to bardzo szczery, co widać na tym przykładzie.
W posłowie do polskiego wydania swojej autobiografii Kopa napisał, jak wielką radość przyniosły mu dobre występy Polaków na Mistrzostwach Świata w 1974 roku. Zachwycał się grą reprezentacji Polski, tym jak ofensywny futbol potrafili zaprezentować. Poza tym był bardzo zadowolony z wydania jego książki w kraju, z którego pochodzą jego przodkowie. Cenił także polską kuchnię. Chociaż jego żona Christiane była Francuzką, to potrafili przygotowywać polskie potrawy. Podczas ostatniego roku w Realu Madryt klub starał się nakłonić go do podpisania nowego kontraktu. W tym celu Raimundo Saporta (sekretarz generalny Realu Madryt) spędził u niego cały dzień. Chociaż zawsze miał napięty grafik i nie zwykł odwiedzać zawodników w ich domach. Na tak wyjątkową okazję państwo Kopa zdecydowali się przygotować polską specjalność: bigos.